Niemcy i Japonia podpalają Amerykę
II wojna Światowa | Piąta kolumna państw Osi w pierwszych miesiącach wojny działała w USA zadziwiająco sprawnie. Wiele z dokonywanych przez nią ataków było tuszowanych przez amerykańskie władze. Podobnie wyciszano skuteczne akcje niemieckich i japońskich okrętów podwodnych u wybrzeży Stanów Zjednoczonych.
Powiedzieć, że atak na Pearl Harbor był dla narodu amerykańskiego szokiem, to lekko prześliznąć się po temacie. W grudniu 1941 r. cały kraj pogrążył się w odmętach paranoi. W miasteczkach położonych w głębi Stanów Zjednoczonych dochodziło do fałszywych alarmów lotniczych, bo obserwatorom amatorom wydawało się, że widzą na niebie japońskie lub niemieckie bombowce. Staruszka z latarką w ręku szukająca swojego kota na podwórku bywała brana za niebezpiecznego sabotażystę dającego znaki świetlne wrogiej flocie. Czasem można było usłyszeć tzw. ekspertów mówiących, że Kalifornia jest nie do obrony i trzeba się wycofać przed Japończykami w Góry Skaliste. Niezależnie jednak od tej histerii w USA działali wówczas prawdziwi sabotażyści pracujący dla niemieckich i japońskich służb wywiadowczych. Akty destrukcji dokonywane przez tę piątą kolumnę były jednak skrupulatnie tuszowane przez amerykańskie władze. Decydenci z Waszyngtonu ukrywali je przed narodem, by nie wywoływać paniki i nie pokazywać wrogom, że ich kampania sabotażu może przynieść realne efekty.
Płonąca „Normandie"
Edmond Scott, reporter z nowojorskiego tabloidu „PM", prowadził w styczniu 1942 r. nietypowe śledztwo dziennikarskie. Udając robotnika portowego, najął się do pracy przy przebudowie skonfiskowanego francuskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta